Pomóż Jasiowi!

Aktualności

Terapia komórkami macierzystymi w Tajlandii

    Komórki macierzyste to przyszłość medycyny, tak się mówi, tak się pisze... Szukając sposobu na polepszenie stanu zdrowia Jasia ruszyliśmy do Tajlandii, tysiące kilometrów od naszego domu. Obawa mieszała się z nadzieją, nie jest to metoda powszechnie stosowana, wykonuje się ją w placówkach komercyjnych, ewentualnie są próby eksperymentów przy szpitalach czy klinikach państwowych, jednak my przekonaliśmy się, że nie tędy droga. Jasiek dostał w Krakowie - Prokocimiu dwa podania w bardzo odległych terminach, a ile bólu musiał znieść, nie chcemy wracać do tego momentu pamięcią.  W klinice w Bangkoku dostał ogromna ilość – 400 mln komórek macierzystych w większość podań do płynu mózgowo-rdzeniowego, po to aby mogły „naprawiać” uszkodzony układ nerwowy. Dodatkowo otrzymywał zastrzyki stymulujące komórki do wzrostu i lepszej pracy oraz specjalną odżywkę. Przez cały pobyt Jasiu miał zapewnioną rehabilitację ruchową, terapię ręki, ćwiczenia w basenie, jak również komorę hiperbaryczną czy akupunkturę. Wykonano szczegółowe badania krwi oraz płynu mózgowo-rdzeniowego, skomponowano specjalną dietę odpowiadającą potrzebom Jasia. Zdecydowaliśmy się na maksymalna ilość podań w tak krótkim czasie, ale to kwestia indywidualna, dopasowywana do pacjenta i rodzaju oraz stopnia schorzenia. Uważamy, że takie „zbombardowanie” układu nerwowego dużą ilością komórek macierzystych to jedyny sposób na to, żeby liczyć na jakieś efekty. My z naszym Żółwikiem spróbowaliśmy już wielu form i metod terapii, widzimy, że bez konkretnej ingerencji w struktury układu nerwowego będziemy stać w miejscu lub posuwać się do przodu jedynie o milimetr. Inny kontynent, ktoś pomyśli - szok kulturowy, wcale nie... jesteśmy bardzo zaskoczeni otwartością, uprzejmością oraz pozytywnym nastawieniem Tajów, obserwując ich w klinice, na ulicy, tagach, w sklepach, w obiektach kulturalnych czy religijnych, stwierdzamy, że ich motto brzmi „dont worry, be happy”, dużo śmiechu i ogólny luz. Kiedy taksówkarz zawiózł nas pod zły adres, trochę z naszej winny, całą drogę do właściwego miejsca śmiał się w głos, a Jasiek mu wtórował, myślicie, ze zapłaciliśmy za dodatkowe kilometry, oczywiście, że nie... Nie ma co ukrywać, że Bangkok to szczególne miejsce w Tajlandii, powalająca liczba mieszkańców, duża ilość turystów z różnych stron świata powoduje, że tam naprawdę nic nie jest „dziwne”, również to, że nie wiecie do końca czy ta osoba spoglądająca na Was to Pan czy Pani..he he.. Kolejną sprawą są wszechobecne salony czy saloniki z masażem tajskim czy owakim, my nie spróbowaliśmy żadnego, oczywiście w domu żałując, bo ceny bardzo przestępne. Miasto żyje całą dobę, w nocy ciągły hałas i na każdym rogu knajpa, ale tego życia nie zaznaliśmy... Jedzenie ostre, hot..hot..nasze europejskie kubki smakowe tego nie ogarniały, za to owoce typu mango czy pomelo pyszne, chociaż parę razy udało się skosztować czegoś dobrego. Ostatnie co nas zadziwiło to walka pieszego o przejście na drugą stronę ulicy, to nie lada wyzwanie, jeżeli myślicie, że pasy obchodzą kierowcę to jesteście w błędzie, ręka do góry, błagalny wzrok i idziecie może się uda, zygzakiem, biegusiem, pomiędzy autami i skuterami, tuk-tukami, które śmigają z każdej strony. Uwaga teraz najlepszy pomysł na biznes, bierzcie wory ziemniaków i cebuli i ruszajcie, tam to niezły luksus, cena za kilogram ok 35 zł., także nasze placki ziemniaczane to nie byle co... następnym razem podczas konsumpcji doceniajcie!
Minął prawie miesiąc od powrotu, wiemy, że była to słuszna decyzja, efekty mają pojawiać się sukcesywnie, powoli. Na teraz, widzimy trochę lepszą kontrolę głowy, super kontakt, chęć wokalizowania oraz trzeba stwierdzić, że Żółwik ma większe „siły witalne”, energia czasami go rozpiera! Terapeuci zaczynają dostrzegać pewne zmiany, my podchodzimy do sprawy realnie, ale oczywiście gdyby nie wiara i nadzieja na poprawę nie wybralibyśmy się w taką podróż. Kolejne wyzwanie przed nami, prawdopodobnie trzeba będzie wrócić po kolejne podania, ponieważ Jasiu nie ukrywajmy startuje z pozycji bardzo dużej niepełnosprawności ruchowej, jest co naprawić! Na myśl o zdobyciu takich pieniędzy robi się słabo, ale to nas nie zniechęci, będziemy zbierać i prosić po raz kolejny, dla naszego Jasia jesteśmy gotowi na wszytko!

« wróć do listy

Na co choruje Jasiek?

Na co choruje Jasiek?

czytaj dalej
Rehabilitacja Jasia

Rehabilitacja Jasia

czytaj dalej

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Kliknij zgadzam się.