Pomóż Jasiowi!

Aktualności

Delfinoterapia na Ukrainie.

Pierwsza przygoda z delfinami już się zakończyła, tak jak myśleliśmy ta forma terapii bardzo odpowiadała naszemu Jaśkowi . Nie wiadomo tylko czy delfin nie był jedynie ciekawym dodatkiem do wody, która sprawia mu największą frajdę. Myślę, że te wspaniałe i niezwykle inteligentne zwierzęta zrobiły jednak na nim ogromne wrażenie bo my nie mogliśmy nadziwić się jakie są inteligentne, empatyczne oraz przywiązane do swoich opiekunów .Trzeba również zaznaczyć, że one naprawdę ciężko pracują przez kilka godzin dziennie, a czasami nawet dłużej.Szkoda tylko, że brak funduszy uniemożliwia otwarcie Delfinarium w Polsce, a konkretnie na Śląsku. Górnośląskie Centrum Delfinoterapii podjęło jakiś czas temu kroki w tym kierunku, ale na przeszkodzie stanęły banki, które nie chcą udzielić kredytu na tę inwestycję.Wracając do samego wyjazdu, droga do Chmielnika była długa i trudna, a na granicy w Medyce czterokrotna kontrola i celnicy nie zawsze przyjaźnie usposobieni. Jeżeli narzekacie na stan polskich dróg spójrzcie na fotki, które zrobiliśmy podczas podróży, trwającej 16 godzin przy odległości 800km. Dobrze, że motelem w którym mieszkaliśmy zarządzał menager doskonale mówiący po polsku i dbający o to by w tym miejscu był europejski standard.
Pierwszy dzień terapii przebiegał nerwowo bo większość dzieci bardzo krzyczała, Jasiek natomiast postanowił się wyłamać i śmiał się głośno, a płakał kiedy został wyciągnięty z wody. Tak było każdego dnia, nie wystarczał mu czas 15 minut przeznaczony na jedno dziecko. Terapeuci byli naprawdę fajnii pewnie trzymali swoich podopiecznych, Jasiu ze względu na swoją dużą niepełnosprawność ruchową nie mógł zaliczyć tak jak jego kolega Nikoś przepłynięć wzdłuż basenu w towarzystwie delfina , za to było głaskanie i buzi , buzi... Większą część czasu delfiny spędzały jednak przy główce dziecka, przesyłając ultradźwięki do mózgu. Po powrocie z Delfinarium drzemka, obiad a później jakiś spacer i podziwianie "miejscowych plenerów" ( zobaczcie fotki), czas spędzaliśmy również w towarzystwie zaprzyjaźnionych rodzin dzięki którym mogliśmy w ogóle wyjechać, oraz czas nie dłużył nam się tak bardzo. Na zwiedzanie nie zdecydowaliśmy się ze względu na strach przed uszkodzeniem auta, które i tak po trasie było mocno sfatygowane, po powrocie musieliśmy wymienić sprzęgło i kilka elementów zawieszenia. Może to nie zachęca do ponownego wyjazdu, ale my i tak myślimy o powrocie do Chmielnika, a kto kocha luksusy i posiada środki może zdecydować się na Turcję czy nawet Florydę.
Jeżeli chodzi o efekty, bo to częste pytanie, trzeba na nie trochę poczekać, tak naprawdę kiedy dziecko poddawane jest różnym formom terapii, nigdy nie wiadomo co w danej chwili zadziałało. Mogę stwierdzić z całą pewnością, że warto się wybrać i spróbować czegoś nowego. Dziękujemy jeszcze raz Wszystkim oddającym procent na Jaśka, rodzinie wspierającej nas finansowo oraz tym, którzy przekazali środki podczas imprezy charytatywnej "People help people" , dzięki Wam nasz synek poznał cudne delfiny!

 

« wróć do listy

Na co choruje Jasiek?

Na co choruje Jasiek?

czytaj dalej
Rehabilitacja Jasia

Rehabilitacja Jasia

czytaj dalej

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Kliknij zgadzam się.