Pomóż Jasiowi!

Aktualności

Żeby Jaś tylko usiadł...

        Wykrakałam to sobie chyba. W pracy mam bowiem styczność z chorymi dziećmi, które mają jednak szczęśliwe rodziny. Zastanawiałam się nieraz, jak by to było, gdyby takie coś mnie spotkało. Przecież oni są szczęśliwi, żyje im się fajnie. Jak by to było u mnie – wspomina Monika Wiśniewska, nauczycielka w żorskiej szkole specjalnej. Prywatnie, mama 15-miesięcznego Jasia, który ma mózgowe porażenie dziecięce.
– Lekarze cały czas mówią, że to encefalopatia niedotlenieniowo-niedokrwienna, ale wszyscy już wiemy, że to porażenie – mówi ojciec blondwłosego malca, Ireneusz Wiśniewski. 23 sierpnia ubiegłego roku przeżył jeden z najtrudniejszych dni w swoim życiu. 24 godziny wcześniej został po raz drugi ojcem, natomiast nazajutrz nawet się nie mógł upić z radości. – Mogłem stracić za jednym razem i żonę i syna. Jak byłem już sam po porodzie w domu przeżywałem najgorsze chwile w życiu. Wiedziałem co im grozi, czytałem w Internecie. I wyłem – wspomina Irek, który mimo upływu czasu nie ukrywa swoich pretensji i żalu wobec lekarzy. – Gdy przewożono go do Jastrzębia był odwodniony. To chyba nie jest normalne – pyta ojciec dziecka. Jaś po urodzenia w ogóle nie oddychał, miał zamartwicę, a w dziesięciopunktowej skali Apgar miał zaledwie 2 punkty.
Fatalne wspomnienia odchodzą nieco w kąt, gdy Jaś się zaczyna uśmiechać i reagować na bodźce zewnętrzne. – To dlatego, że w TV lecą reklamy. Wtedy dostaje takiej motywacji, a to jest najważniejsze w jego rehabilitacji. Bez tego ciężko będzie o pozytywny efekt – dodaje mama Jasia. Dlatego też kolejne ćwiczenia rehabilitacyjne będzie odbywał w tle mając puszczane reklamy. A pracy z rehabilitantkami do wykonania jest dużo. Dziecko w wieku Jasia powinno już powoli zacząć chodzić. Jaś nawet nie siada. – Ale jest pocieszenie. Rehabilitantki mówią, że jeżeli dziecko usiądzie w okresie do trzech lat, to jest szansa, że do wieku siedmiu lat nauczy się chodzić. Mamy jeszcze czas – nie traci optymizmu Monika, za chwilę dodając z uśmiechem. – Jak Jaś usiądzie urządzę wielką imprezę.
Najważniejsza w chorobie Jasia jest rehabilitacja. Jej podporządkowany jest plan pracy Irka, wszystko w domu ułożone jest pod spotkania z rehabilitantkami, które na spotkaniach z Jasiem wylewają siódme poty. – Jasia określano jako bardzo trudny przypadek – wspomina Monika. Do tego dochodzą jeszcze spotkania z neurologopedą i co pewien czas ze specjalistami odpowiedzialnymi za poszczególne narządy. Łącznie 5-6 wizyt w tygodniu. Koszt blisko 1500 złotych. – Cena jednak tu nie gra roli. Gdyby trzeba było brać kredyty, to byśmy brali – mówi bez ogródek Monika Wiśniewska, która w sytuacji choroby syna nie ma problemu z przyjmowaniem pomocy finansowej. – Sąsiadki zrobiły zbiórkę w klatce, koleżanki w pracy, również w osiedlowym sklepie wystawiona jest puszka dla Jasia. Podobnie w klubie muzycznym. Wielu takich reakcji nie spodziewałabym się…Ale z drugiej strony, ja na ich miejscu zareagowałabym podobnie myśląc, że mają przesrane – mówi odważnie, nie zapominając o pomocy najbliższych. - To oni są najbliżej.
Choroba Jasia wiele zmieniła w nastawieniu do życia w rodzinie Wiśniewskich. Dotychczasowe problemy ukazują się niczym błahostki. – Teraz czasem sobie siadamy i śmiejemy się z tych rzeczy, które wcześniej zajmowały nam głowę. To były naprawdę drobnostki. Sami stwarzaliśmy sobie problemy. Gdyby nie Jaś, nie mielibyśmy tak naprawdę żadnych problemów – te słowa Moniki Wiśniewskiej mogą służyć jak dobre motto dla wszystkich.

autor: Tadeusz Danisz 

« wróć do listy

Na co choruje Jasiek?

Na co choruje Jasiek?

czytaj dalej
Rehabilitacja Jasia

Rehabilitacja Jasia

czytaj dalej

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Kliknij zgadzam się.